Raz
w Szczawnicy lub w Wyszkowie
pewien
pan miał COŚ na głowie. Chodził, drapał się po skroni.
– Kto przed COSIEM mnie obroni?
Jego
sąsiad, imć Pyskaty,
także
popadł w tarapaty.Po fachowej ekspertyzie
orzeczono: – COŚ go gryzie!
Na
to panna Jawiemlepiej
(z
burzą loków na czerepie)oświadczyła: – Ach, kolego…
chyba mamy COŚ wspólnego!
Ustalili
więc we troje,
że
czas z COSIEM zacząć boje.- Zamiast toczyć czcze rozmowy,
kupmy szampon przeciw-wszowy!
Wypienili
łby, aż miło.
Jaki
efekt? COŚ się zmyło!Tańce, pląsy, wygibasy:
- Mamy spokój po WSZE czasy!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz