poniedziałek, 28 października 2013

Lou Reed 1942 - 2013

Przetłumaczyłem kiedyś Perfect Day z myślą o Mille Voci. Czas do tego wrócić...

W taki fajny dzień
łazimy, ty i ja,
po parku, aż nas tam
złapie zmrok.

W taki fajny dzień
karmimy słonie w Zoo,
a potem film i co
dalej wiesz...

To taki fajny dzień.
Jak dobrze, że ty i ja...
Ach, taki fajny dzień.
Dzięki tobie wszystko gra.

W taki fajny dzień
zostawiam całe zło
bardzo daleko stąd,
jak we śnie...

To taki fajny dzień.
Jak dobrze, że ty i ja...
Taki fajny dzień.
Dzięki tobie wszystko gra.

A jakie ziarno, taki plon...

czwartek, 24 października 2013

"Klub latających ciotek" przyleciał do księgarń!


Tak się ta książka zaczyna. A jak się kończy... sprawdźcie sami!
 
– Nie chcesz chyba zawieźć Emila na wakacje do tej dziwaczki? – powiedział mój tata, kiedy mama pokazała mu list od cioci Stasi.

List przyszedł w połowie czerwca. Był w szarej kopercie, miał pieczątkę „Priorytet” i znaczek z szyszką.

– A właściwie dlaczego nie? – zapytała mama. – Ciocia
Stasia to miła, serdeczna osoba. No i ma duży dom pod lasem.

– A oprócz tego rozmawia sama ze sobą, łazi codziennie
na cmentarz i wróży z kocich smarków – skrzywił się tata.

– To ostatnie wymyśliłeś! – oburzyła się mama. – Poza
tym Emil nie będzie tam sam. Ciocia zaprosiła też Sonię.

– O nie! – krzyknąłem.

Ze wszystkich moich kuzynów i kuzynek Sonia najbardziej
działała mi na nerwy. Była o rok starsza i myślała, że z tego powodu może mną rządzić. Poza tym w ogóle nie zachowywała się jak dwunastoletnia dziewczyna, tylko jak herszt bandy. I to bardzo zły herszt.

– Już wolałbym spędzić wakacje w klatce z małpami
niż z tą wariatką! – powiedziałem naburmuszony i poszedłem
do swojego pokoju.
 

poniedziałek, 7 października 2013

Wspomnienie z wakacji

Zmarznięte myśli

Jak zimno! Jak okropnie! A gdzieś tam w ciepłych krajach
są plaże i są palmy, i małpy w bujnych gajach…

I są tam też pająki wielkości rottweilera,
i wciąż się człowiek poci i okna wciąż otwiera!

A w morzu rekin mówi: - Dzień dobry, proszę pana!
To miło, że pan przybył, bo jestem głodny z rana...

Jak zimno! Jak okropnie! I szaro znów na dworze…
lecz – gdy się zastanowić – to nie jest tak najgorzej!